Dzisiejszy może krótki wpis podyktowany jest impulsem. Otóż jadę sobie autem i słucham wiadomości. Pada informacja o tym, że aż 50% Polaków nie uważa klapsów za bicie dzieci, ale… skuteczny sposób wychowawczy. Zmroziło mnie. Myślałam, że jesteśmy dużo dalej jako społeczeństwo w rozwoju własnym i rozumieniu dzieci. Nie jestem wstanie przywołać czyje to były badania i ich tu przytoczyć, ale powołam się na dane kampanii: Kocham. Nie daję klapsów. Bo klaps to też bicie.
Według badań OBOP z 2011 roku stwierdzenie to podzielało 69% Polaków, w maju 2012 zgadzało się z nim 73% (CBOS), a w sierpniu 2012 – 68% Polaków (OBOP). W 2013 roku nastąpiło zauważalne zmniejszenie liczby osób popierających klapsy (z ok. 70 do 60%, badania OBOP), ale społeczna akceptacja tej formy przemocy dzieci nadal jest za duża. W 2014 roku 61% naszych rodaków uważało, że „są takie sytuacje, kiedy trzeba dziecku dać klapsa.*
Do pani: Wyobraź sobie, że idziesz z mężem na imprezę, zakładasz granatową sukienkę, a on karze ci założyć czerwoną. Ty nie chcesz czerwonej. Zaczynacie się kłócić. Mąż wydziela ci siarczystego klapsa. Mówisz: boli! Mąż na to: słuchaj się to nie będzie bolało. Jakbyś założyła czerwoną, gdybyś się słuchała nie dostałabyś.
A teraz do pana: Wyobraź sobie, że szef w pracy rzuca ci dokumenty na biurko i mówi, że to co zrobiłeś jest nie tak. Kiedy w końcu się nauczysz? – pyta. Zaczynasz się bronić. Karze ci nie pyskować tylko się słuchać. Mówisz jeszcze trzy słowa na swoją obronę a wtedy on wymierza ci klapsa, uderza cię. I jeszcze mówi, że ostrzegał. Następnym razem będziesz wiedział, że trzeba się słuchać – dodaje.
– I jak samopoczucie?
– Nadal uważasz, że klaps to nie bicie? Szturchnięcie, popchnięcie, wyzwiska: idiota, pusta głowa, baran…
Klaps to jest uderzenie! A uderzenie jest przemocą. Bije zawsze silniejszy. Najgorsze, że jedyne czego uczą się dzieci, które dostają klapsy, to przyzwolenie, na to…
- że bić wolno (te dzieci będą biły rówieśników, żonę, potem własne dzieci) !!!
- że silniejszy ma rację
- że trzeba słuchać się silniejszych (jak chcesz zatem aby dziecko potrafiło odmawiać, gdy będzie nakłaniane do sięgnięcia po narkotyk, alkohol, albo zrobienia czegoś głupiego? Nie odmówi – będzie się bało…)
- że będą mnie kochać jak spełnię określone warunki (a tu prosta droga do wykorzystania, nadużycia, wchodzenia w pozycję ofiary)
- że nie mam prawa wyrażać swojego zdania, swoich emocji (nie mogę być sobą… W przyszłości to oznacza poważne kłopoty z tożsamością)
Potrafię zrozumieć bezsilność rodzica, jego zmęczenie. Potrafię zrozumieć samotną matkę, która, jest sfrustrowana. Potrafię zrozumieć piętrzące się emocje, trudy i wyzwania wychowawcze. Ale mówienie, że klaps to nie bicie i mówienie, że klaps to metoda wychowawcza – to za wiele. Tu nie ma czym się szczycić. Jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za rozwój naszych dzieci a one potrzebują dorosłych, którzy zapewnią bezpieczeństwo i stabilność. Rodzica, do którego przyjdzie się z problemem. Rodzica, który postawi granicę kiedy dziecko się zagalopuje, a metod na postawienie granicy jest wiele. Trzeba się starać, pytać, czytać, zasięgać pomocy jeśli jest potrzebna.
* Zachęcam, zajrzyj tutaj: www.stopklapsom.pl Znajdziesz tam artykuły, literaturę, spoty, które może zmienią Twój sposób myślenia, bo to o niego tu chodzi. O sposób myślenia!
Należy dodać, że wszelkie formy przemocy wobec dzieci, w tym też klapsy są zabronione literą prawa. Kto zatem te 'metody wychowawcze’ stosuje łamie prawo. Nie chcę straszyć, wiem bowiem jak wiele emocji potrafi się kłębić w rodzicu, emocji z którymi trzeba sobie radzić. Jeśli się ten klaps zdarzył niech będzie błędem, a nie powodem do dumy. Jeśli nie radzisz sobie z własną złością, gniewem – poproś specjalistę o pomoc. Jeśli nie umiemy zmienić koła w aucie idziemy do mechanika. Jeśli nie potrafimy poradzić sobie z emocjami lub zachowaniami dziecka idziemy do psychologa/psychoterapeuty.
Naprawdę są inne metody!
Zachęcam do refleksji!
Katarzyna Dorosz-Dębska