Mechanizmy? Czyli o czym to właściwie będzie?
O życiu będzie… o życiu…
Przysłowie mówi: im dalej w las, tym więcej drzew. W praktyce: że im dalej się w coś zagłębiamy, tym staje się to bardziej złożone i skomplikowane. Im więcej wiedzy posiadamy tym więcej pokory pojawia się wobec tego, czego nie wiemy. I choć wzrost świadomości większy to przed oczami pojawia się kolejna złożoność rzeczy. Sprawy komplikują się całkowicie, gdy do głosu dochodzą treści nieświadome naszych działań.
O mechanizmach pomyślałam wówczas, gdy byłam świadkiem zagorzałej krytyki wszystkiego co psychologiczne i co związane z psychologami. Nie byłoby nic złego w owej dyskusji, gdyby nie była ona totalną generalizacją i zaprzeczeniem faktów. O konstruktywnej krytyce będzie w kolejnym wpisie, ale dziś… o mechanizmach. Bo pomyślałam, że w tej totalnej negacji jest ukryte znaczenie. I było. A mechanizm ten to reakcja upozorowana. Taka reakcja trochę na odwrót. Pokazujemy coś innego niż jest w rzeczywistości. Skoro na czymś bardzo mi zależy i lękam się tego, w sposób przerysowany prezentuję postawę przeciwstawną. W odniesieniu do sytuacji, której byłam świadkiem oznacza to, że im bardziej ktoś czuje potrzebę skorzystania z porady psychologicznej, a może nawet zazdrości tym, którzy mają tę odwagę, tym bardziej krytykuje i ośmiesza zasadność zawodu psychologa i wszelkie podwaliny teoretyków i praktyków w tej dziedzinie.
Należy pamiętać o tym, że mechanizmy obronne są nieświadome, co oznacza, że tego co robimy, nie robimy celowo. Dopiero refleksja nad tym faktem i wgląd w siebie może uświadomić nam tę prostą prawdę. Druga ważna kwestia o której pamiętać należy: mechanizmy obronne stosujemy wszyscy!!! Służą nam one do obrony naszego ego, naszego obrazu siebie. Pomagają radzić sobie z trudnymi dla nas sytuacjami. W zależności od tego jak ukształtowaną osobowość mamy, ten pakiet mechanizmów jest różny, mniej lub bardziej złożony.
Zapewne bliska i znana wielu osobom jest racjonalizacja, która jest niczym innym jak logicznym wmawianiem sobie powodów dlaczego zachowaliśmy się tak a nie inaczej. Jest to usprawiedliwianie swoich czynów aby chronić się przed ewentualnym poczuciem winy. Najbardziej znane w literaturze odmiany racjonalizacji zostały nazwane prostym językiem: „kwaśne winogrona” oraz „słodkie cytryny”. Winogrona odnoszą się do sytuacji, gdy unieważniamy cel na którym nam zależało, a którego nie osiągnęliśmy. Cytryny zaś oznaczają, że mało przyjemnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy dodajemy wartości, uznajemy ją za przyjemną lub ważną. I tak oto, mały Jaś wraca ze szkoły, zdenerwowany ciska plecakiem na podłogę i mówi: Wcale mi nie zależało na tej piątce! Tylko kujony dostają piątki. Dwója to jest coś. Uczeń bez dwói to jak żołnierz bez karabinu.
Idźmy dalej w las. Mechanizmów dużo a wśród nich kolejne: zaprzeczenie. Ten niesie poważniejsze konsekwencje bo zafałszowuje nam obraz rzeczywistości, dlatego ważne by mieć świadomość jego istnienia. To są wszystkie te sytuacje, gdy negujemy informacje o poważnym stanie naszego zdrowia i nie podejmujemy leczenia lub gdy nie dopuszczamy wiadomości o utracie kogoś bliskiego i czekamy na jego powrót. Alkoholicy zaprzeczają jakoby mieli problem z alkoholem. W ich oczach to całe otoczenie ma trudność a nie oni.
Zaprzeczamy, wypieramy i tłumimy. Racjonalizujemy, intelektualizujemy i projektujemy… Tak naprawdę to robimy różne dziwne rzeczy nie wiedząc czemu tak się dzieje. Wcale nie musimy wybierać się głęboko w las jeśli nie mamy ku temu gotowości. Dopiero wtedy gdy znajdzie się potrzeba, bo 'problem jest bardziej skomplikowany niż myślałem’, owa gotowość i chęć eksploracji by poznać swoje ograniczenia i możliwości… i jeszcze z różnych innych, osobistych względów… Dopiero wtedy warto. I właśnie dla tych jest terapia, odważnych i gotowych.
Katarzyna Dorosz-Dębska
psycholog, psychoterapeuta